Małgorzata Kaczkowska, prezes CSI Jedność o trudnej sytuacji branży cukierniczej

Zagrożeniem dla całej branży są produkty z Ukrainy, które weszły na nasz rynek z początkiem 2016 roku. Ich jakość jest porównywalna do naszych, w dużo niższej cenie. My, polscy producenci możemy bić się między sobą. Każdy z nas ma takie same koszty surowców – wojna toczy się wtedy o kwoty rzędu 50 groszy. Nie jesteśmy jednak w stanie zejść kilka złotych niżej na kilogramie produktu (tak jak wyroby z Ukrainy). Już teraz pracujemy na bardzo obniżonych marżach, powoli jest to już wolumen, nie marża. Kiedy weszły produkty z Ukrainy, sprzedawane po dużo niższych cenach – spotkaliśmy się ze ścianą. Póki co nie jesteśmy w stanie tego przeskoczyć. Do większości kupców sieci handlowych nie przemawia argument, że nasze produkty pochodzą z Polski.

Z równowagi wytrąciła mnie również upadłość bardzo podobnej do nas firmy CSI Słowianka ze Szczecinka.  Spółdzielnia, zakład pracy chronionej, zaczynali produkować cukierki mniej więcej w latach ’60 tak jak my. Pomimo, że pokrywaliśmy się częścią asortymentu i była to nasza bezpośrednia konkurencja, to przykro było usłyszeć takie wieści.

Rynek jest naprawdę trudny, chimeryczny, niska cena czyni cuda. Dodatkowo gdzieś tam w naszej mentalności zakodowane jest, że wszystko co polskie jest gorsze, natomiast z zagranicy na pewno lepsze. Ten trend się powoli odwraca. Myślę jednak, że jeszcze długa droga przed nami, aby ta tendencja stała się silnym magnesem do kupna naszych produktów. Dlatego poszukujemy nowych rynków zbytu poza granicami kraju.