Witold Boguta, prezes KZGPOiW – sadownicy wolą czuć się graczami na rynku

Panie prezesie ponoć 60% wszystkich naszych jabłek suma summarum i tak w końcu ląduje w przetwórstwie. Czy nie rozsądniej byłoby nastawić się na to przetwórstwo właśnie, bez inwestycji w kosztowne pestycydy, ręczny zbiór i przechowywanie?

Na chwilę obecną Polska jest unijnym potentatem, jeśli chodzi o wielkość zbiorów jabłek. Na tej ilości zbieranych ton często budujemy swoje dobre samopoczucie. Każdy sadownik w swoim najgłębszym przekonaniu produkuje jabłka deserowe, ale faktem jest, że w ostatnich latach około 60% jabłek trafia do przetwórstwa. Ten fakt producenci powinni wziąć pod uwagę. Zakładom przetwórczym nie są potrzebne jabłka produkowane jak deserowe, same to wyraźnie artykułują. Produkcja z przeznaczeniem dla przemysłu, np. jako jabłko sokowe byłaby tańsza, a umowy podpisane z zakładami przetwórczymi gwarantowałyby ich zbyt. Są firmy przetwórcze, które składają takie oferty. Póki co sadownicy wolą jednak czuć się graczami na rynku. Takie oddzielenie produkcji deserowej i do przetwórstwa ma miejsce np. w przypadku winorośli. To są dwa odrębne rynki. Wiele wskazuje na to, że przed sadownikami trudne lata zmian.