Andrzej Olkowski o rynku piwa w Polsce

Andrzej Olkowski

prezes

Stowarzyszenie Regionalnych Browarów Polskich

Sytuacja w branży jest stabilna, a polski rynek jest jednym z najbardziej dojrzałych w Europie.

Od kilku dobrych lat konsumpcja ‘per capita’ w Polsce oscyluje w okolicach 100 litrów piwa rocznie. Oczywiście obserwujemy w tym zakresie niewielkie odchylenia, ale są one powodowane raczej czynnikami zewnętrznymi, czy warunkami pogodowymi niż zmianami w preferencjach Polaków.

Jednak mimo tej stabilnej sytuacji drugi, a może nawet trzeci, rok z rzędu obserwujemy także zjawisko niewielkich – sięgających 1,5 do 2 procent – korekt wolumenu produkowanego w naszym kraju piwa z jednoczesnym zwiększeniem – o podobną wartość – wartości całego rynku. Oczywiście w latach „wzrostu” konsumpcji efekt ten ukrywany przez statystyki, ale w latach „spadkowych” widać go doskonale.

Delikatne zmniejszanie volumenu z jednoczesnym wzrostem wartości branży jest – moim zdaniem – zjawiskiem pozytywnym. Oznacza bowiem premiumizację piwa rozumianą jako sięganie przez statystycznego Kowalskiego po piwa wyższej jakości, nawet za cenę zmniejszenia ilość wypijanego piwa. I może z moich ust takie stwierdzenie nie powinno paść, bo reprezentuję organizację producentów piwa, ale producenci piw rzetelnych i smakowitych trend ten odbierają bardzo pozytywnie.

Generalnie w całej kategorii alkoholi widoczna jest postępująca polaryzacja wyborów konsumenckich. Polacy coraz chętniej wybierają produkty wyższej jakości i droższe. Jednak z drugiej strony piwo jest naszym napojem narodowym i pijemy go wciąż dużo. Oznaczać to może kanibalizację piwnego meanstreamu i wzmacnianie biegunów. Zatem zyskują na popularności piwa reprezentujące krańce oferty. Na plus jednak musimy zapisać to, że jeżeli wartość branży rośnie a wolumen spada to tych, którzy wolą pić mniej, ale lepszego piwa, jest więcej niż tych, którzy nie zwracają uwagi na jakość.

Z drugiej strony nie jest jednak tak, że trend premiumizacji będzie trwał w nieskończoność. Piwo wciąż pozostaje napojem codziennym i możliwości włączenia go do strefy alkoholi najbardziej prestiżowych są ograniczone. To z kolei oznacza, że wciąż potrzebujemy na rynku przede wszystkim takich piw premium, gdzie określenie „premium” odnosi się przede wszystkim do jakości, a nie kreowania wizerunku.

 

Piwo a akcyza

Projekt budżetu państwa na rok 2020 zakładał 3% podwyżkę akcyzy na piwo. Zapowiedź ta rozpoczęła przygotowania producentów piwa do wprowadzenia nowych rozwiązań podatkowych. Browary uwzględniając korektę podatku rozpoczęły negocjacje zarówno z dostawcami surowców, jak odbiorcami piwa.

Oczywiście niemiłym zaskoczeniem było ekspresowe i niekonsultowane z branżą podniesienie akcyzy nie o zapowiadane 3, a 10%. Utrudniło bowiem sytuację negocjacyjną browarów w zakresie cen.

Z drugiej strony jednak trzeba pamiętać, że akcyza jest jedną z wielu składowych ceny piwa, a nie jej główną determinantą. Podniesienie podatku akcyzowego o 10% może zatem przynieść pozytywny efekt w zakresie dokonywanych wyborów konsumenckich. Jeżeli założymy, że podwyżka akcyzy przekłada się na dodatkowe 5 gr podatku od półlitrowej butelki piwa o ekstrakcie 12 plato to od razu widać, że im więcej browar inwestuje w surowce i procesy (budujące cenę ostateczną) tym podwyżka będzie mniej odczuwalna dla konsumenta. Najbardziej natomiast będzie odczuwalna w piwach najtańszych (gdzie oszczędza się także na surowcach i czasie). Dlatego podwyżka podatku może części konsumentów wskazać pewne realia rynku i pozwoli dokonać właściwych wyborów na sklepowych półkach. Z drugiej strony zwiększenie akcyzy o 10% ogranicza możliwości krwiożerczej konkurencji i „brania podwyżki na siebie” przez producentów zainteresowanych konkurowaniem tylko ceną, a nie jakością i smakiem.

 

Inne pozytywy na rynku piwa

Piwo jest napojem pozytywnym, który łączy, daje radość, ale także ma olbrzymi i zróżnicowany potencjał.

Obserwujemy nie tylko przywiązanie Polaków do piwa, zwłaszcza polskiego. Jesteśmy świadkami ciągłego powstawania nowych browarów, a także modernizacji i rozbudowy zakładów. Jest to tym bardziej pozytywne, że nie dotyczy polskich zakładów należących do wielkich koncernów, ale przede wszystkim polskich, małych i niezależnych browarów. Także w nich pojawiają się nowe rozwiązania, które obok różnorodności, jakości i lokalności budują ich konkurencyjność. Było to możliwe dzięki funduszom zaoszczędzonym przez browary produkujące do 200 tysięcy hl piwa rocznie, dzięki wprowadzonej 50% uldze w podatku akcyzowym w 2018r. Środki te, zgodnie z oczekiwaniami rządu, stały się kołem zamachowym dla rozwoju małych firm.

Bardzo cennym zjawiskiem rynku piwa jest nieustanna indywidualizacja oferty. Dotyczy to nie tylko różnorodności smaków, ale także cech piwa (np. bezglutenowości), czy opakowań. W tym trendzie najmocniej zaakcentowana jest wciąż rosnąca popularność piw nisko- i bezalkoholowych.

Rosnącej popularności piw bezalkoholowych nie można już tłumaczyć efektem bardzo niskiej bazy. Piwa w tej kategorii zdobywają coraz większą popularność i przepowiadany w perspektywie kilku lat udział rynkowy tego rodzaju produktów na poziomie ok. 20% wydaje się być realny.

Piwa nisko- i bezalkoholowe cechują się nie tylko niską lub zerową obecnością, coraz rzadziej szukanego przez konsumentów, alkoholu. Obok tego oferują cała gamę cech i smaków, które są atrakcyjne, zwłaszcza dla młodych konsumentów. Na sukces piw bezalkoholowych składają się zarówno produkty o klasycznych „piwnych” smakach, ale także cała rzesza radlerów, które cechy piwne łączą z smakami owoców tropikalnych czy przeróżnych lemoniad. Jeżeli do tego dodamy, że w tej kategorii najbardziej popularne są produkty 0,0% to jesteśmy świadkami ekspansji produktu oferowanego przez branżę piwną, który z zachowaniem klasycznej technologii i piwnych akcentów smaku pozbawiony jest ograniczeń i szkodliwości produktów alkoholowych.

Tu także należy dopatrywać się największego potencjału dla dalszego wzrostu rynku. Dla bardzo wielu klientów piwo bezalkoholowe stanowi atrakcję. Dlatego też i ta część rynku – oferującego piwo smaczne, ale bez procentów jest  -wydaje się – najciekawszym kierunkiem rozwoju. Pewnego rodzaju ograniczeniem jest wciąż fakt, że stacje dealkoholizacji piwa są drogie i na chwilę obecną pozwolić sobie na nie mogą duże browary. Jednak wraz ze spadkiem cen może okazać się, że także mniejsi zaczną działać i rozwijać się w tym segmencie rynku.

Jeszcze kilka lat temu wydawało się także, że nowoczesne linie rozlewu, stacje propagacji drożdży, wirówki, czy nowoczesne warzelnie też są sprzętami zarezerwowanymi dla największych. Dziś coraz więcej maluchów ma taki sprzęt.

Jestem zatem przekonany, że także i w kategorii piw bezalkoholowych udział małych producentów będzie rósł, a ich pomysłowość i rzetelność będzie stanowić dodatkową przewagę.

 

Polskie browary na tle Europy

Na tle innych krajów Europy polskie piwowarstwo prezentują się bardzo dobrze. Nie mierzymy się ze spadkami spożycia, które na skutek starzejących i islamizujących się społeczeństw oraz skostnienia oferty, jak ma to miejsce w Czechach, a przede wszystkim w Niemczech.

Nasze piwowarstwo rozwija się zarówno w segmencie browarów przemysłowych, regionalnych – które przechodzą transformacje technologiczną, czy browarów kraftowych, które wciąż powstają jak grzyby po deszczu.

Jeżeli mielibyśmy jakieś oczekiwania w kontekście całej Europy, to chciałbym aby wznowiono i doprowadzono do końca prace nad ogólnoeuropejskimi normami dla piwa i sposobu jego klasyfikacji. Chodzi tu o stworzenie swoistego „kręgosłupa” akcyzowego (czy piwnego). Oczywiście nie mam tu na myśli stawek podatkowych, bo te zależą od kondycji i założeń ekonomicznych poszczególnych krajów. Jednak już uznanie przez wszystkie kraje europejskie, że dla produktów piwnych do 1,5% alkoholu stosuje się przepisy uproszczone (0% akcyzę) pozwoliłoby ujednolicić przepisy i procedury, a co za tym idzie zwiększyłoby konkurencyjność. W chwili obecnej jest bowiem tak, że w Polsce produkt o zawartości 0,6% alkoholu jest piwem, natomiast we Włoszech  staje się nim dopiero po przekroczeniu 1,5%.

Mam świadomość, że wprowadzenie jednolitych rozwiązań nie jest proste, ale ich przyjęcie tworzyłoby zupełnie nowe, konkurencyjne, a przede wszystkim jednolite ramy działania browarów we wszystkich krajach Starego Kontynentu.