Afrodyzjaki w restauracji


Niektóre produkty czy przyprawy potrafią rozbudzić więcej niż apetyt. Afrodyzjaki doskonale znali nasi przodkowie, wykorzystując zarówno roślinne, jak i zwierzęce składniki do zwiększenia libido swoich partnerów. Nie wszystkie ich przekonania czy wierzenia były prawdziwe. Naukowcy dowiedli, które składniki rzeczywiście pobudzają organizm człowieka. Linh Ziółkowska, menadżer restauracji Wi-Taj, zdradza również, które z nich znajdziemy w kuchni azjatyckiej.


Afrodyzjaki historycznie

Substancje, które rzeczywiście lub choćby symbolicznie poprzez efekt placebo wpływają na libido, stymulując aktywizację bodźców, zarówno tych smakowych, jak i wizualnych czy zapachowych – tak kompleksowo zdefiniujemy afrodyzjaki, wokół których w minionych stuleciach zdążyło narosnąć wiele mitów. Częstokroć przypisywano im magiczne działanie, zaś sam termin ma pochodzić od imienia greckiej bogini miłości i piękna, Afrodyty. Dziś wiemy, że domniemane działanie niektórych składników nie ma wiele wspólnego z prawdą.


Analizując materiały źródłowe, można natknąć się na wzmianki z 1700 r. p.n.e. opisujące egipskie mikstury miłości. W ich składzie znajdowały się wysuszone liście akacji i tarniny wymieszane z miodem. W średniowieczu uważano zaś, że mieszanką cynamonu, anyżu, gałki muszkatołowej, pieprzu i korzenia galganu należy, dla optymalnych rezultatów, przyprawiać niemal wszystkie posiłki.

W tym samym celu, zgodnie z legendą, Don Juan każdy dzień miał rozpoczynać omletem przyrządzonym z 10 jaj, a do tego ogromną ilością bazylii, lubczyku, czosnku i innych ziół. Na talerzu Casanovy codziennie miało pojawiać się zaś 50 ostryg, stanowiących jego rozgrzewające śniadanie.


Składniki podnoszące temperaturę

Jak się okazuje, w wierzeniach naszych prababć było sporo prawdy, bowiem wiele przypraw ma udowodnione działanie stymulujące. W artykułach naukowych można dziś spotkać całe klasyfikacje substancji podnoszących libido wraz z uzasadnieniem ich działania.
Afrodyzjaki mogą mieć pochodzenie roślinne lub zwierzęce, jednak te pierwsze są dziś znacznie bardziej powszechne. Badacze wskazują, że wśród nich znajdą się m.in.: nasiona kakaowca, ginseng (żeń-szeń), trufle, kolendra, kiełki, por, pietruszka, awokado, winogrona, ananasy, orzeszki, imbir, wanilia, goździki czy dobrze znany nam cynamon. Niektórzy wskazują także na istotną rolę ryżu, na bazie którego powstało dotychczas całe mnóstwo kuracji. Składniki te, poza działaniem pobudzającym, wpływają również w innych aspektach na organizm człowieka. Naukowcy podkreślają, że korzeń żeń-szenia sprawdza się na przykład przy ogólnym wyczerpaniu fizycznym lub psychicznym. Warto również podkreślić, że część produktów, ingerując w ruchliwość komórek rozrodczych, oddziałuje także korzystnie na płodność.


Okiem Azjatów


Wiele produktów o potwierdzonym działaniu stymulującym znajdziemy na talerzach Azjatów. Jak wskazuje Linh Ziółkowska, menadżer warszawskiej restauracji Wi-Taj specjalizującej się w kuchni wietnamskiej i tajskiej:
Dania serwowane przez mieszkańców Wschodu są bogate w zioła i przyprawy. One zaś stanowią istotną grupę produktów uznawanych za afrodyzjaki. Spójrzmy na przykład na serwowane w naszej restauracji VIT QUAY, czyli kaczkę w chrupiącej skórce obsypanej anyżem, cynamonem, goździkami i syczuańskim pieprzem. Jest to doskonałe źródło składników uznanych przez badaczy za stymulujące! Polecaną kolendrę znajdziemy zaś między innymi w popularnej zupie TOM KHA czy tradycyjnym PAD THAI, który w Wi-Taj wzbogacamy oczywiście orzeszkami ziemnymi.
W kulturze azjatyckiej za afrodyzjaki uznaje się także najliczniejszą grupę zwierząt, czyli owady, które w tej części świata spożywane są dość powszechnie.
Osobom mniej skorym do tak nietuzinkowych doznań kulinarnych, Linh Ziółkowska rekomenduje pozostać przy ukochanym przez Polaków PAD THAI-u serwowanym w towarzystwie wybornego TOM YUM COCTAIL, w którym znajdziemy imbir i chilli. Na deser koniecznie warto skosztować KHAO NIAO MAMUANG, znanego bardziej pod nazwą mango sticky rice.

Szefowa kuchni poleca również specjał kuchni azjatyckiej, czyli owady

źródło: Agencja Kreatywna Od Kuchni